Morska energetyka wiatrowa to jeden z najszybciej rozwijających się sektorów Odnawialnych Źródeł Energii w Europie. Projekty Morskich Farm Wiatrowych cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów, sektor ten według ekspertów osiągnie globalną wartość ponad 16 mld dolarów w 2024 roku. Szacunki WindEurope wskazują na możliwość zbudowania nawet 450 GW, z których 83 GW można postawić na Bałtyku, a 28 GW – w jego polskiej części.
Morze Bałtyckie posiada liczne zalety sprzyjające budowie farm wiatrowych, np. małą głębokość, niskie zasolenie. Lokalizacje projektów realizowanych obecnie przez inwestorów w polskiej strefie Bałtyku znajdują się w obszarze Wyłącznej Strefy Ekonomicznej. W powstającym planie zagospodarowania obszarów morskich wstępnie wskazuje się kilka obszarów o łącznej powierzchni ok 2,5 tys. km².
Kiedy na polskim morzu zaczną się kręcić wiatraki?
Trzy firmy mają na tyle rozwinięte projekty, aby móc chociaż w przybliżeniu podać datę instalacji pierwszych turbin. Są to: Orlen (spółka celowa Baltic Power z projektem na 1200 MW), PGE (spółki celowe Baltica 1, 2 i 3, łącznie 3443 MW) i Polenergia (spółki celowe Bałtyk I, II i III z łączną mocą 3000 MW). Jeśli wszystko pójdzie sprawnie i bez nieprzewidzianych sytuacji, pierwsze turbiny wiatrowe zaczną powstawać już w 2025 roku. Od razu nasuwa się kolejne pytanie:
Kto to wszystko obsłuży?
W procesie instalacyjnym i później w serwisowaniu morskich farm wiatrowych czynnikiem decydującym o wyborze głównego wykonawcy jest doświadczenie. Stąd śmiałe twierdzenie, że polski wind offshore będzie najprawdopodobniej instalowany oraz serwisowany w początkowym etapie istnienia przez firmy zagraniczne. Dla tych firm pracuje jednak spora grupa polskich podwykonawców. Polscy technicy od dawna cieszą się uznaniem i dobrą opinią wśród pracodawców z branży wiatrowej. Kwestią czasu będzie, aby te firmy zaczęły piąć się wyżej w łańcuchu dostaw.
Idźmy z naszą analizą dalej.
Skąd firmy będą brać chętnych do pracy na morzu?
Z lądowych farm wiatrowych. Wiatrak na lądzie technologicznie nie różni się niczym od tego na morzu. Dochodzi kwestia specyficznego środowiska pracy, co dla niektórych będzie barierą nie do przejścia. Jednak atrakcyjny system rotacyjny, jeśli chodzi o czas pracy oraz dużo wyższe stawki godzinowe wielu skuszą do przejścia na morskie farmy wiatrowe. Pozostanie do wypełnienia luka po nich na lądzie.
Jeśli więc poważnie myślicie o pracy w polskim sektorze wind offshore, jest odpowiedni czas, aby zacząć działać w tym kierunku. Pakiet szkoleń podstawowych, które oferuje windhunter academy (GWO Basic Technical Training oraz GWO Basic Safety Training Offshore) daje możliwość znalezienia zatrudnienie przy instalacji turbin wiatrowych na lądzie. Nie tylko dlatego, że są one na bardzo wysokim poziomie merytorycznym, a infrastruktura szkoleniowa w koszalińskim ośrodku mocno przewyższa tę, na której szkolą inne europejskie ośrodki. Także dlatego, że przez ośrodek szkoleniowy Windhunter academy przewija się co tydzień spora grupa techników z wielu polskich i zagranicznych firm. Szkolenie jest okazją do nawiązania cennych kontaktów, które często przynoszą kursantom wymierne korzyści.
Po ukończeniu szkoleń w windhunter academy i zdobyciu cennego doświadczenia w pracy na lądzie, praca na morskich farmach wiatrowych będzie na wyciągnięcie ręki.
Wykwalifikowani technicy „lądowi” wymagać będą jedynie doszkolenia w zakresie transportu drogą morską. Różne kraje mają różne wymagania co do tego. Więcej na ten temat w kolejnym artykule.